Odwiedza nas 75 gości oraz 0 użytkowników.

A A A
  1. Szczęśliwi są ci z nas, którzy mają lub mieli dobrego ojca. Mogą z uznaniem przywoływać jego czułość i stanowczość, przytaczać mądre powiedzenia i roztropne decyzje, mówić o jego pobożności, pracowitości czy uczciwości. Niestety, niemało jest także osób, które noszą w pamięci doświadczenie złego ojca: agresywnego, często nieobecnego w domu. Są wreszcie i tacy, którzy nigdy nie poznali swego ojca i wychowali się bez kontaktu z nim.
  2. Doświadczenia ojca ziemskiego wpływają w znacznym stopniu na wyobrażenie Ojca Niebieskiego i na naszą relację do Niego. Katechizm Kościoła Katolickiego podaje jednak, że „Bóg, nasz Ojciec, przekracza kategorie świata stworzonego. Odnosić nasze idee (wyobrażenia) w tej dziedzinie do Niego lub przeciw Niemu, byłoby tworzeniem bożków” (KKK 2779). Niewiele wiedzielibyśmy o Bogu Ojcu, gdyby nam to nie zostało objawione. Boga nazywamy Ojcem, ponieważ został nam objawiony jako „Ojciec” przez Jezusa Chrystusa (por. KKK 2780). Określając Boga imieniem „Ojciec” należy mieć świadomość, że „nikt nie jest ojcem tak jak Bóg” (KKK 239), że Bóg jest naszym najlepszym Ojcem. Od pierwszych lat katechizacji, na pytanie: „dlaczego Boga nazywamy najlepszym Ojcem?”, odpowiadamy: „bo stworzył i kocha nas oraz opiekuje się nami”.

  1. Każdy z nas otrzymał kiedyś swoje imię, z którym się utożsamia i identyfikuje. Imię zawsze coś oznacza, posiada swój źródłosłów. Jest czymś co wyraża istotę człowieka, który je nosi. Ci, którzy przygotowują się do przyjęcia sakramentu bierzmowania, obierają sobie nowe imię, które w oczach samego bierzmowanego zawiera cały program ich nowego, w pełni dojrzałego życia chrześcijańskiego. Takiego wyboru dokonują też osoby powołane do życia zakonnego, a także nowo wybrany przez Kolegium Kardynalskie papież.
  2. Także Bóg posiada swoje imię, które na początku dziejów objawił człowiekowi, by ten mógł Go lepiej poznać i wzywać. Wzywanie kogoś po imieniu oznacza bowiem bycie z nim w bliskości. Tak stało się przed wiekami, gdy Bóg stopniowo i pod różnymi imionami objawiał się swojemu ludowi. Szczytem tego było objawienie Bożego imienia dane Mojżeszowi podczas wyjścia Narodu Wybranego z Egiptu i zawarcia Przymierza na Górze Synaj (por. KKK 204). Pamiętamy biblijną scenę, w której Bóg odsłonił przed Mojżeszem swoje imię w słowach: „«JESTEM Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». (Wj 3,6). Bóg jest Bogiem ojców; Tym, który wzywał i prowadził patriarchów w ich wędrówkach. Jest Bogiem wiernym i współczującym, który pamięta o nich i o swoich obietnicach; przychodzi, by wyzwolić ich potomków z niewoli. Jest Bogiem, który ponad czasem i przestrzenią może i chce to urzeczywistnić oraz posłuży się swoją wszechmocą w spełnieniu tego zamysłu” ( KKK 205).

  1. Czy można w ludzkim życiu być jednocześnie sprawiedliwym i miłosiernym? Wielu rodzicom kraje się serce, kiedy sprawiedliwie chcą ukarać dziecko, które przecież kochają. Także w życiu społecznym nie jest łatwo pogodzić sprawiedliwość i miłosierdzie. Trudność ta dotyczy także myślenia o Bogu. Niektórzy ludzie wyobrażają Go sobie jako surowego sędziego, który bezlitośnie karze za grzechy. Inni - dzisiaj pewnie liczniejsi – liczą na Jego miłosierdzie, wyrozumiałość i przebaczenie.
  2. Bóg pomógł nam przezwyciężyć tę trudność poprzez objawienie prawdy o Sobie. W Starym Testamencie Naród Wybrany od początku doświadczał miłości i współczucia Boga (por. Iz 63,9). Bóg zawarł z ludźmi przymierze, sprawiedliwość nakazywała więc wykonanie Jego woli. Z drugiej strony nawet zerwanie przymierza ze strony ludzi nie kończy się gniewem Bożym. Bóg - „Ten, Który Jest” - przedstawia się zarazem Mojżeszowi jako „miłosierny, litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność” (Wj 34,6) (por. KKK 210).

Umiłowani w Chrystusie siostry i bracia!

Liturgia dzisiejszej niedzieli zachęca nas do ufnego zawierzenia naszych rodzin Świętej Rodzinie oraz do odnowienia przyrzeczeń małżeńskich. Perykopa ewangeliczna o odnalezieniu Jezusa przez rodziców w świątyni opowiada o relacjach, które łączyły Maryję, Józefa i Jezusa. Rodzice odnaleźli bezpieczeństwo, radość szczęśliwej rodziny i pokój serca, gdy budowali wzajemne więzi na Bogu. Święta Rodzina uczy nas czułej, odpowiedzialnej i ofiarnej miłości, umiejętności słuchania, gotowości do pomocy i nieustannego poszukiwania Bożej woli w codziennym życiu.

Małżeństwo chrześcijańskie nie opiera się wyłącznie na uczuciach i wzajemnej umowie. Miłość jest wzniosła i piękna, ale też bywa zmienna i ulotna. Kobieta i mężczyzna w sakramencie małżeństwa otrzymują pomoc od Boga: to co ludzkie i kruche zostaje potwierdzone i wzmocnione Bożą łaską. Jakże budujący jest obraz pełnych szacunku dla siebie małżonków, otwartych na życie i troszczących się o dzieci, którzy traktują rodzinę jak skarb i dar od Boga. Godne uznania są również rodziny wielopokoleniowe. Jednak byłoby naiwnością nie dostrzegać kryzysu małżeństwa i rodziny. Zasmucają rozpadające się małżeństwa, przeróżne uzależnienia, ucieczka przed odpowiedzialnością, materializm i konsumpcjonizm. Podważane są fundamenty rodziny, co uderza w samą istotę małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny oraz lekceważona jest wartość życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Rodzina jest święta i kluczowa dla właściwego rozwoju człowieka, dlatego nie należy jej poddawać eksperymentom społecznym lub wpływom współczesnych utopii. Warto więc przypomnieć pewne podstawowe elementy nauczania Kościoła na temat małżeństwa i rodziny.

Rodzina Bogiem silna

Św. Jan Paweł II określił rodzinę jako pierwszą i podstawową drogę Kościoła (LdR 2). Rodzina jest w wymiarze ogólnospołecznym i religijnym najstarszą, powszechną i naturalną wspólnotą, która funkcjonuje we wszystkich kulturach. Można stwierdzić, że jest ona najcenniejszym dobrem ludzkości (FC 1). Rodzina stanowi egzystencjalny horyzont człowieka i w niej rodzą się życiowe powołania. Pełne oddania życie w rodzinie zgodnie z zamysłem Boga jest drogą prowadzącą do zbawienia. Pomimo kryzysu życia rodzinnego pragnienie trwałej miłości małżeńskiej i bezpiecznej rodziny jest wciąż zapisane głęboko w sercu człowieka.

Bł. kard. Stefan Wyszyński wielokrotnie wzywał rodziny, aby były silne Bogiem, gdyż tylko wówczas będą zdolne pokonać trudności i przetrwać nawet największe życiowe burze. Znaczenie rodziny staje się w pełni zrozumiałe dopiero w powiązaniu z Bożym Narodzeniem i osobą Jezusa Chrystusa. W Chrystusie zawiera się pełna prawda o człowieku, widzianym zarówno w perspektywie tajemnicy Stworzenia, jak i Odkupienia. Ten, który jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1, 15), jest zarazem doskonałym człowiekiem. Chrystus objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi. Wzrastał w Nazarecie w zaciszu środowiska domowego, wśród codziennych zajęć, modlitwy i kontaktów z sąsiadami. Jego rodzina przyjęła i strzegła Go z miłością, wprowadzała w życie w posłuszeństwie wobec tradycji religijnej i towarzyszyła Mu aż do osiągnięcia dojrzałości i rozpoczęcia publicznej działalności.  W rodzinie Jezus czynił postępy w mądrości, w latach i łasce u Boga i u ludzi (Łk 2,52).

Wkroczenie Boga w historię świata pozostaje w ścisłym związku z ludzką rodziną. Nic już bardziej doniosłego i świętego nie może wydarzyć się w rodzinie. Od momentu Wcielenia rodzina jest swoistym sanktuarium, w którym zamieszkał Bóg.

Szczególnym wyróżnieniem dla rodziny jest podniesienie małżeństwa do godności sakramentu, a więc widzialnego i skutecznego znaku łaski Bożej. O znaczeniu rodziny przekonuje również fakt, że bywa ona nazywana Kościołem domowym, a Kościół, próbując opisać swoją istotę, sięga wiele razy do obrazów z życia rodzinnego. Kościół określa siebie rodziną Bożą, Oblubienicą Chrystusa lub Matką, a Boga nazywa Ojcem. Wewnętrzna jedność rodziny, jej nakierowanie na życie w kontekście relacji ofiarnej miłości, sprawiają, że jest ona obrazem Kościoła.